
Zastanawiałem się czym zakończyć ten rok na blogu. Nie był on pracowity jeśli chodzi o wpisy, za to więcej się działo w kwestii mojego rozwoju osobistego. Czasem trzeba się nasycić, przygotować strategię, poukładać zaplecze. Właściwie od początku listopada leżał temat na wpis, sięgający swoimi korzeniami do studium przypadku pewnego menadżera. Koniec roku jak zwykle jednak zaskoczył dodatkowymi zadaniami i w efekcie, został odłożony do notatnika. Dla historii wyszło jeszcze lepiej, bo dzięki temu był czas na przemyślenie i wyciągnięcie dodatkowych wniosków. Będzie to historia z drugim dnem. Ale zacznijmy od początku….
Wspomniany przeze mnie menadżer ten pracuje w firmie logistycznej, któremu podlega teren północno-wschodniej Polski. Jedna czwarta tego kraju, na którego obszarze są zlokalizowane mniejsze i większe filie, klienci i oczywiście pracownicy. Firma po zbiorowym wypadku śmiertelnym postawiła zmienić kulturę bezpieczeństwa. Przyjęła prężnych czterech muszkieterów, czyli na każdy rejon specjalistę BHP. W firmie zaszły naprawdę duże zmiany organizacyjne. Znalazły się pieniądze na doposażenie floty, wideo rejestratory, GPS. Pozostało podnieść technicznie pomieszczenia pacy i rozpocząć wdrażanie BBS-ów. Nasz dzielny Portos jeździł od filii do filii, rozmawiał z ludźmi, oglądał budynki i place, robił zdjęcia i co tydzień słał wielostronicowy raport do szefa regionu. Nasz menadżer w pierwszym miesiącu był przeszczęśliwy. Wreszcie jest ktoś, kto za niego zrobi „porządek”. Z racji dużej ilości zaległych tematów drugi miesiąc Portos spędził również w rozjazdach, szkoląc pracowników, pomagając kierownikom w sporządzeniu ORZ, gdyż byli zdziwieni, że to nie „BHP-owiec” jest za to odpowiedzialny. Pod koniec trzeciego miesiąca Portos przypomniał sobie o wysłanych raportach i zarządzał odpowiedzi co do realizacji zaleceń. Menadżer natychmiast przeprowadził analizę sytuacji ( i chyba nie była to SWOT ). Wezwał na rozmowę Portosa i zabronił mu wysyłania do siebie raportów z kontroli. Wyjaśnił, że jeśli on dostaje takie informacje to musi działać. A kiedy nie ma zaleceń od Specjalisty BHP wszystko jest „ w porządku” i „on jest usprawiedliwiony!!”. Jest to ciekawe poczucie odpowiedzialności, które do analizy pozostawiam psychologom. Jednym słowem: jeśli nawet domyślam się, że w obszarze mi podległym coś nie działa jak powinno, dopóki nie wiem o tym oficjalnie uznaje, że tematu nie ma. Niewiedza usprawiedliwia brak działania.
Czy my przypadkiem nie mamy podobnych menadżerów w swoim otoczeniu. Rozejrzyjcie się uważnie. Szczególnie poświećcie czas tym, którzy pracują w firmie bardzo długo. Nie wierzę, że ktoś kto zjadł przysłowiowe zęby na robocie nie dostrzega zagrożeń. Ludzie znający technologię, surowce i produkty oraz ich właściwości mają szerokie kompetencje również do wpływania na poprawę bezpieczeństwa. Tylko czemu milczą? Może również udają, że nie wiedzą, to nie ich sprawa. Nie trzeba działać, można przeczekać. No chyba, że będzie wypadek….
Przyszedł czas na drugie dno tej historii. Ile my pracownicy służby BHP poświęciliśmy czasu w 2018 na podniesienie swoich kompetencji. Ile książek i materiałów przerobiliśmy. Koniec roku to dobry czas na podsumowania. Ci, którzy pracują z rocznym planem pracy służby BHP teraz odcinają kupony. Tylko czy w tym planie pracy był czas i miejsce na rozwój? To, czy będziemy dobrze wykonywać nałożone na nas obowiązki, w pewnej części zależy od naszego przygotowania. Świat nie stoi w miejscu, ciągle się zmienia. Czy my nadarzamy? Może podświadomie omijamy temat rozwoju, aby ta bańka mydlana nie pękła. Nie chcemy zmącić tej pięknej iluzji stanu idealnego. Każde nowe doświadczenie, inny punkt widzenia wzbogaca nas i pomaga lepiej, pełniej dostrzec istotę problemu.
Liczę, że rok 2019 przyniesie nam wszystkim, wiele radości i satysfakcji z naszej pracy. Życzę Wam wielu udanych projektów, poprawy kultury bezpieczeństwa w waszych firmach, łaskawego oka szefów i szczodrego gestu dyrektorów finansowych, aby wasze zamierzenia ziściły się w nadchodzącym roku. Abyśmy wszyscy byli Po Bezpiecznej Stronie.