4 stycznia polskie media przekazały informacje o tragedii pięciu nastolatek z Koszalina, które poniosły śmierć w wyniku pożaru w Escape Room-ie.  Zaczęła się chaotyczna reakcja MSWiA na tragedię, padają mocne słowa w kierunku wszystkich przedsiębiorców, ruszają kontrole. Już pięć dni później jest „sukces”. Ponad 1100 firm namierzonych, 430 skontrolowanych, 52 z decyzją o zamknięciu oraz ponad 1000 uwag. Ta statystyka wygląda słabo, nawet bardzo słabo. Postanowiłem podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na ten temat.

         Pierwsza reakcją na informację o zdarzeniu było uczucie współczucia dla rodzin. I natychmiast powstało się pytanie, kto na to pozwolił? Kiedy musimy zgłosić Państwowej Straży Pożarnej (PSP) obiekt w celu przeprowadzenia kontroli? Zgodnie z prawem budowlanym (art. 56 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 7 lipca 1994r. „Prawo budowlane”) zgłoszenia dokonujemy raz, po zakończeniu budowy obiektu budowlanego i zamiarze przystąpienia do jego użytkowania. Drugi raz powinniśmy zgłosić staroście zamiar zmiany użytkowania. Zmiana użytkowania jest, gdy zmieniamy warunki: bezpieczeństwa pożarowego, powodziowego, pracy, zdrowotne, higieniczno-sanitarne, ochrony środowiska bądź wielkość lub układ obciążeń. Zmianą sposobu użytkowania obiektu nie jest adaptacja pomieszczenia, które uprzednio miało inne przeznaczenie, bądź budowane było w innym celu. I tu znów mamy dwa wątki. Nawet jeśli obiekt był kiedyś odbierany, przeznaczenie wykorzystywanych pomieszczeń przez escape room-y się zmieniło, ale nie zmieniły się warunki bezpieczeństwa. Często one są umiejscowione w budynkach wielorodzinnych, starych kamienicach, suterenach. Osobiście byłem w escape room-ie w Warszawie, gdzie było to zwykłe mieszkanie w kamienicy. Przedpokój, bez okien, był szatnią, recepcją, stanowiskiem monitoringu i jadalnią obsługi. Czyli, raz odebrane, może być modyfikowane. Drugi wątek to nawet, gdyby przedsiębiorca napisał, że otwiera lokal o charakterze rozrywkowym, to pisząc, że będzie on dla 4-5 osób korzystających jednocześnie, ujęcie wielkości lokalu 40-50m2, spowoduje, że nie będzie poważnie brany pod uwagę przy planowaniu kontroli przedsiębiorców. Teraz, po zdarzeniu, już jak najbardziej. A może, trzeba zmienić zapisy ustawy z 1991roku? Były kilkakrotnie wprowadzane zmiany, ale czy nastąpił by paraliż PSP, gdyby wprowadzić nakaz kontroli w pierwszym miesiącu działalności. Pojawiał by się specjalista/inżynier weryfikował na miejscu zgodność dokumentacji z stanem faktycznym, dawał zalecenia lub nie i dopuszczał obiekt. Jeśli bardziej skomplikowana działalność, większy obiekt nich ta dokumentacja idzie do PSP na 3 miesiące, niech się pochylają nad nią i prowadzą rozprawy doktorskie. Zieleniak pani Jadzi, który ma 25m2 z 15m2 zapleczem chyba jakoś wzrokiem ogarną i naprawdę nie potrzeba wielkiej komisji.

                Drugim aspektem po dopuszczeniu, było pytanie, dlaczego te obiekty są zlokalizowane w takich dziwnych miejscach. Jest to działalność marginalna, niszowa. Większość escape room-ów marketing opiera na Internecie lub konwentach młodzieżowych. Dla wielu ten biznes to dorobienie do pensji po godzinach. Mają mieszkanie po babci, w starej kamienicy na „trudnej” dzielnicy. Szanse na wynajem małe i jeszcze użerać się z lokatorami. Trochę pomysłu i chęci, kilka gratów z piwnicy, coś z allegro i targu  staroci. Reszta to praca własna. (Takie mam odczucia po escape room-ach. Może w innych miastach wygląda to inaczej.) Jeśli uda się mieć dwie ekipy w tygodniu, to czynsz i opłaty się zwracają, jak jest więcej osób to zostaje nawet coś dla siebie. My, Polacy jesteśmy zaradni. Szukamy szans tam, gdzie inni ich nie widzą. Wiele z tych biznesów nie przeżywa roku, bo oferta jest nie dostosowana do wielkości miejscowości, popyt jest zbyt mały. O utrzymaniu tego przybytku płacąc stawki galerii można zapomnieć na wstępie.

Sprawa finansowa ciągnie ten biznes w dół w obszarze obsługi. Często to właściciel staje w recepcji, a jeśli to jego kolejny biznes, to postawi tam przypadkowego studenta, chcącego sobie dorobić nastolatka i ta osoba nie będzie w sytuacji zagrożenia podejmować wysiłku, poza swoim zapewnieniu sobie bezpieczeństwa. Szkolenie lub jego brak jak postępować to jedno, a  zachowanie spokoju i racjonalne działanie w sytuacji kryzysowej to drugie. Często w takiej sytuacji panika jest ze strony klientów i obsługi również. Tych pierwszych mogę usprawiedliwić, ale od organizatora wymaga się, aby potrafił ewakuować klientów w razie niebezpieczeństwa.

                     Czwarty wątek to sprzęt. Zaczynając o sprawnego podręcznego sprzętu gaśniczego, a na czujce dymu czy czadu skończywszy. Wiele obiektów ma instalacje alarmowe, do których można wpiąć czujkę dymu lub inne detektory. Koszt w stosunku do całej instalacji znikomy. Ale brak wiedzy o takich możliwościach lub głupia oszczędność powodują, że rzadko, który reorganizowany obiekt ma takie rozwiązania. Nowobudowane obiekty, często obligatoryjnie muszą mieć takie rozwiązania. Tyle, że escape-roomy jak pisałem wcześniej po prostu nie stać na lokalizację w nowym budynku, bo za duży czynsz. Zasada wyznawana przez wielu małych przedsiębiorców dotyczącą podręcznego sprzętu gaśniczego brzmi: jak najmniej i jak najtaniej! Najlepiej samochodowa 1 kg, no może w geście  dobrej woli 2 kg z allegro za 50 zł. Jak gdzieś zajrzała kontrola to mają 6 Kg, ale dawno po przeglądzie. Poproście swojego fryzjera osiedlowego niech wam pokaże gaśnice, panią w zieleniaku, czy panią w 30 metrowym butiku. „Przecież tego się nie używa”, „w razie pożaru to i tak tym nie ugaszę” – takie odpowiedzi otrzymacie. No tą 1 kg gaśnicą to pewnie nie da się ugasić. Tylko czy warto ryzykować utratę całego towaru za różnicę w cenie między 1 kg, a 6 kg? To całe 100 zł. Jaka jest różnica w gaszeniu jedną i drugą zna ten co używał. Powiem wam, że nieporównywalna.

               Myślę, że rzut z czterech stron na aspekty bezpieczeństwa escape-room-ów daje nam proste wnioski: konieczna jest zmiana przepisów ppoż, wymóg szkolenia z ewakuacji dla personelu obiektów rozrywkowych, większe wymagania co do systemów ppoż i podręcznych środków gaśniczych. Wszystko po to, aby zabawa nie przemieniła się w grę o życie. Tu nie mamy kilku szans, a czas na decyzję i działanie może być bardzo ograniczony.